Monika i Mateusz- narzeczeni w Parku Szczytnickim
O Parku Szczytnickim słów kilka.
Zielona ostoja Wrocławia ma bogatą i nieco burzliwą historię. Park powstał na wzór ogrodów angielskich w 1783 roku, na terenie podwrocławskich Szczytników – podmiejskiej wsi, włączonej w obręb Wrocławia w 1868 roku. Park Szczytnicki został zdewastowany przez żołnierzy napoleońskich w 1806 roku podczas oblężenia Wrocławia, jednak już w latach 30- tych XIX w. został przywrócony do stanu sprzed wojny, a na terenach dzisiejszej Hali Stulecia aż do 1907 roku odbywały się wyścigi konne. Obraz Parku jaki znamy dzisiaj wyklarował się jeszcze przed I Wojną Światową- Główne atrakcje parku takie jak Pergola, Hala Stulecia, Ogród Japoński czy drewniany kościół p.w. Świętego Jana Nepomucena znalazły swoje miejsce w parku przed 1914 rokiem.
Dziś Park Szczytnicki to jeden z największych i najbogatszych parków we Wrocławiu. Ma powierzchnię ponad 100 hektarów i jest moim ulubionym kawałkiem zieleni w tym mieście. Dzięki swojej wielkości łatwo znaleźć tu kameralne i piękne zakątki. Dzięki temu bardzo przyjemnie wykonuje się tutaj sesje zdjęciowe- brak tłumów sprawia, że pary mogą się przed sobą otworzyć i bez skrępowania okazywać sobie uczucia. Park jest zbudowany tak, że w promieniu paru kroków można trafić na dużą łąkę, rozłożyć koc nad wodą albo usiąść na ławce w alejce jak z obrazka. Daje to niesamowitą wolność twórczą, z której uwielbiam czerpać!
Czas na trochę prywaty.
Jakie macie relacje z facebookiem? Dla mnie to taka trochę męcząca relacja oparta na złości i miłości.
Facebook stał się medium, które pożera twoją uwagę i czas. Każda kolejna aktualizacja sprawia, że twój mózg zalewa się dopaminą. A mózg lubi dopaminę, bo to hormon nagrody. Uzależniasz się więc od przeglądania ściany, komentowania i dawania łapek w górę.
No ale z drugiej strony, jak tu nie kochać społeczności, która podsyła Ci codziennie cudowne memy z piesełkami i kotkami, daje przestrzeń do wyrażania swoich opinii, jest z tobą gdy Ci smutno i gdy się nudzisz. Grupki na FB to takie małe skarby. Właśnie w takiej grupce poznaliśmy się z Mateuszem czyli 1/2 duetu, z którym się za chwilę poznacie.
Creme de la creme- Monika i Mateusz
Lubię takich ludzi jak Monika i Mateusz- świadomi swoich potrzeb, otwarci na rozmowę, do tego z masą (chwilami sarkastycznego) poczucia humoru. Do tego mają piesełka! Polubiliśmy się już od pierwszego spotkania.
Miałem kompletnie inne plany na tą sesję narzeczeńską. Chciałem zrobić zdjęcia w starym sadzie niedaleko Milicza, miejscu pełnym pięknych starych jabłonek. Podchodziliśmy do tej sesji dwa razy, za każdym razem na godzinkę przed umówioną porą przychodziły burzowe chmury i niweczyły nasze plany. W końcu stwierdziłem, że bezpieczniej i pewniej będzie zrobić te zdjęcia we Wrocławiu- nawet gdyby zaczęło padać szybko można przenieść się w zadaszone miejsce.
Efekt tej sesji możecie oglądać poniżej- trafiliśmy na naprawdę piękne światło- w połączeniu z ich uczuciami stworzyliśmy magię.
Fotograf ślubny z Wrocławia pozdrawia!
Moim wyzwaniem jako fotografa ślubnego jest nie tylko znalezienie idealnego światła lub stworzenie doskonałej kompozycji. Jako fotograf ślubny z Wrocławia, mam uchwycić Waszą chemię. Mam przekazać Wasze emocje. Mam opowiedzieć swoją historię o Was.
Na podstawie moich zdjęć ślubnych nigdy nie zgadniesz, że na początku wszystkie osoby czuły się nieswojo przed aparatem.
To moje zadanie, jako fotografa ślubnego, żebyście czuli się zrelaksowani. Byście pokazali przed obiektywem czym jest Wasza miłość.